Fiszki

Czy warto inwestować w gotowe fiszki? Może lepiej zrobić je samemu?

Po co kupować gotowe komercyjne ultrakapitalistyczne fiszki o skuteczności nauczania 20-25%, skoro własnoręcznie wykonane są kilkusetkrotnie tańsze (bo to tylko koszt papieru i odrobina tuszu we wkładzie do długopisu wzgl. grafitu w ołówku itp.), a ich skuteczność (= tych samodzielnie na własnych karteluszkach robionych) sięga 75-100%. Jakieś kilkanaście lat temu będąc w Görlitz kupiłem sobie w księgarni w tamtejszym Karstadt zestaw gotowych fiszek DE-EN/EN-DE wraz z pudełeczkiem tekturowym. Teoretycznie fajnie to się zapowiadało, a w praktyce leżało toto w domu nieużywane, bo po kilkudziesięciu minutach zabawy się znudziło (potem dałem w prezencie moim uczniom-cyborgom, ale ci chyba też to olali). W Niemczech szybko zapomniano o tych gotowych fabrycznych fiszkach, jednak pomysł podchwyciło pewne polskie wydawnictwo (najprawdopodobniej wierząc w większą łatwowierność Słowian). I faktycznie → handlowo nawet się im to jako tako kręci (przypuszczalnie tak, żeby akurat z głodu nie zdechnąć), jednak skuteczność tego rozwiązania jest baaaaaaaardzo niska (z moich obserwacji wynika, że tylko 1 na 5 uczniów faktycznie skutecznie dotrwa do końca nauki w takim "kupnym" trybie).

Zachęcam do własnego wykonywania fiszek!!! Przypominam, że definicja fiszki jako pomocy naukowej wyraźnie mówi o WŁASNORĘCZNOŚCI WYKONANIA.

Nożyczki & pisadełka w łapki i do dzieła!!! Jest nawet polski windziany programiczek freeware do samodzielnego generowania/drukowania fiszek dwustronnych (ale zbyt nachalnie go nie polecam, bo zrobienie sobie fiszek "tymy ręcymy" bez dwóch zdań lepsze i skuteczniejsze).

Przypominam o właściwych zasadach uczenia się z fiszek:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Fiszka#Fis ... oc_naukowa

(a jeśli ktoś wypracuje sobie własny indywidualny tryb nauki, to też się nic nie stanie)

Ludzie są w większości haptykami, a dopiero potem wzrokowcami czy słuchowcami. Haptyk to ktoś (= dla gatunku Homo sapiens praktycznie każdy), kto poprzez (w miarę możliwości symultaniczne) patrzenie, słuchanie, mówienie, pisanie, obracanie, manipulowanie, macanie, przekładanie, wąchanie, smakowanie, lizanie, plucie, zaginanie, układanie, sortowanie, malowanie, wycinanie, lepienie itd. BARDZO SZYBKO SIĘ UCZY. Skuteczność metody klasycznej papierowej (= fiszki własnego wyrobu) jest wyższa nawet od "katowania się" na komórce z Javą (MiniPauker), srajfonie/tablecie/kompie (Anki/Teachmaster), stronie internetowej itd. itp.

-------------------------

Uwaga! Uwaga! Niebawem w niniejszym wątku pojawi się opinia "znafcuff", z której wyczytacie, że fiszki empikowe/inne księgarniane od czterech łbów wzgl. dowolne inne kupne są znakomite. NIE WIERZCIE W TO!!! (skuteczność poniżej 25%) Lepiej tę kasę wydać na kieliszek chleba tudzież coś do zajarania — przynajmmniej się człowiek lepiej poczuje i odpręży.

Aha, od czterech łbów to se książkę Sebastiana Leitnera (twórcy teorii fiszek) możecie kupić ewentualnie jeśli już i ją oczywiście PRZECZYTAĆ!!!!

ja np uważam ze fiszki ogólnie nei maja sensu. do tej pory spotykałem sie z nimi i sa tam przewaznie takie zwroty z których na codzień nie skorzystamy. lepiej usiąść ze słownikiem

Całe życie robię fiszki bo to dla mnie najlepszy sposób na zapamiętywanie. Już samo robienie ich powoduje, że zostaje Ci w głowie 20-30% tego, co zapisujesz.

Dziękuję za opinie. Dzięki życzliwości mojej siostry mam dostęp do gotowych, małych karteczek, na których wystarczy napisać co się chce. Zrobiłam już samodzielnie trochę tych fiszek, jednak wciąż jest ich za mało. Karteczki się niestety kończą, ale nożyczki w dłoń i będą powstawać nowe karteczki.
Asgard dziękuję za odesłanie do prawidłowego nauczania. Do tej pory nie wiedziałam, że trzeba mieć te przegródki i tam odpowiedni wkładać fiszki. A czy ta książka Leitnera jest przydatna? Może warto ją zakupić i dokładnie poznań metodę nauki z fiszek?

Do samej nauki książka nie jest potrzebna nic a nic, bo to, co najważniejsze na temat tej metody, jest już np. na Wikipedii (sam ten artykuł zresztą zakładałem i rozwijałem, tudzież się z tym całym wydawnictwem fiszkowym z wybrzeża użerałem, bo twierdzili niemalże, że dostali z Urzędu Patentowego stosowny papier na polski rzeczownik pod tytułem "fiszki" i w swym amoku dawali do zrozumienia, że na Wikipedii może istnieć artykuł tylko o ich handlowych gotowych drukowanych pseudofiszkach, jednak żeśmy ich szybko ściągnęli na ziemię). Książka jest ciekawa i polecana w pierwszej kolejności nauczycielom, trenerom osobistym (tzw. "kołczom"), metodykom, naukowcom i osobom chcącym ją po prostu mieć na półce/przeczytać. Możesz ją sobie ewentualnie i od biedy kupić, ale musu nie ma. Aż taka rewelacyjna jako książka nie jest → o czym świadczy fakt, że chyba jej do tej pory nikt nie spiratował/zeskanował, a wiadomo, że tylko jednoznacznie porządne i przydatne produkty się piratuje.

Ja wole samodzielnie robic. Jak pisze to zapamietuje;)

A co najlepiej napisać na fiszkach? Wyrazy, czy jakieś zwroty?
W repetytorium Marii Rostek, które mam mnóstwo jest wyrazów i zwrotów.

Anka W. oraz Ewka R. znów potrzebują na nowe rajtuzy? Aby to osiągnąć bełkoczą po forach? (awers)

+ oczywiście tłumaczenie powyższych zdań na język niemiecki (rewers)

i fiszka gotowa

jestem zwolennikiem tego aby wziać słownik w rekę usiąść i chociaz z 15 min posiedzieć i się pouczyć. są słowniki kieszonkowe wiec nie ma marudzenia ze nieporęczne. fiszki są nieprzydatne bo skupiają sie na tym czego na codzień i tak nie używamy.